Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

A jednak wojna!

Autor:
Mieczysław Bieniek, gen.

Rosja zaatakowała Ukrainę, pomimo dyplomatycznych starań świata zachodniego zmierzającego do zażegnania agresji.

Dzień 24 lutego 2022 roku mocno nadwyrężył poczucie bezpieczeństwa w naszym regionie oraz miał wpływ na sytuację geopolityczną w Europie i na świecie.

Sytuacja wojenna na Ukrainie zmienia się z każdym dniem wojny prowadzonej w sposób brutalny i wbrew zasadom prawa międzynarodowego, czego dowody widzimy codziennie. Rosjanie zabijają ludność cywilną – i to nie jedynie w trakcie bestialskich nalotów na obiekty cywilne. Szpitale, szkoły, teatr w Mariupolu, dom towarowy w Krzemieńczuku, mordy w Izumiu, w Buczy, terror rakietowy i lotniczy, który spowodował śmierć niewinnych ludzi oraz rujnowanie infrastruktury ukraińskiej – to zaledwie nieliczne udokumentowane przykłady prowadzenia wojny w okrutny sposób. Dodać do tego należy masowe wywożenie Ukraińców, w tym dzieci, w głąb Rosji – to metody żywcem przeniesione z czasów stalinowskich.

Pomimo tych wszystkich brutalnych metod stosowanych przez Federację Rosyjską oraz zaangażowanie przez nią olbrzymich środków militarnych i ekonomicznych, Rosja nie wygrywa tej wojny pod względem strategicznym, uzyskując jedynie ograniczone cele operacyjne.

Ogłaszając tę „operację specjalną” Putin mówił o denazyfikacji i demilitaryzacji Ukrainy i w ten sposób uzasadniał rozpoczęcie agresji. Wszyscy zastanawiali się, o co mu chodzi. Dziś wydaje się jasne, że pierwotnym planem strategicznym było zajęcie całej Ukrainy, obalenie rządu i wyznaczenie swojego namiestnika. Wydaje się, że nie było mowy o okupacji całego kraju, oprócz obwodów ługańskiego, donieckiego, a także zajęcia lądowego korytarza na Krym wraz z Mariupolem, Chersoniem, Zaporożem i Odessą odcinając w ten sposób Ukrainę od Morza Azowskiego oraz Morza Czarnego.

Zarządzanie Ukrainą Putin chciał pozostawić swoim namiestnikom w rodzaju Janukowycza czy Medwedczuka. To się nie udało, a czynników było wiele: źle zaplanowana operacja, nieudolność dowodzenia, kompletny chaos logistyczny, doskonałe uderzenia przeciwpancerne strony ukraińskiej i inne.

Przykładem nieudolności prowadzenia wojny był rosyjski desant śmigłowcowy pod Hostomelem, który stanowił zaprzeczenie wszystkich możliwych zasad przeprowadzania operacji powietrzno-desantowych. Istnieją niezmienne czynniki prowadzenia tego typu działań, które decydują o ich powodzeniu.Wymienię najważniejsze:

  • zaskoczenie,
  • przygotowanie informacyjne,
  • rozpoznanie oraz zapewnienie przynajmniej lokalnej przewagi powietrznej.

Przejdźmy teraz do Hostomela. Czy Ukraińcy byli zaskoczeni atakiem? W tym samym momencie, w którym w kierunku Hostomela leciał śmigłowcami pierwszy rzut rosyjski, awangarda, której celem było opanowanie lądowiska, ustanowienie przyczółka desantowego, jego ubezpieczenie, ocena stanu pasa oraz usunięcie na nim ewentualnych przeszkód, w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania z przelotu wraz z jego lokalizacją. Zatem Ukraińcy wiedzieli co się szykuje. I przygotowali się.

Rosjanie nie mieli odpowiednio rozpoznanego terenu. Operacja odbyła się o brzasku, a potem była kontynuowana za dnia. Element zaskoczenia został zagubiony w momencie startu rosyjskich śmigłowców. Druga rzecz – Rosjanie po desancie nie powinni siedzieć na lotnisku, na pasach startowych, tylko wyjść do przodu i zwalczać ukraińskie oddziały, które mogły im zagrażać. Strona ukraińska wiedziała dokładnie, że oni tam lądują. Niemal natychmiast położyła ogień artyleryjski na lotnisku niszcząc całe to ugrupowanie oraz pas startowy, uniemożliwiając lądowanie samolotom transportowym Ił-76, które miały dostarczyć ciężki sprzęt i uzupełnienia. Gdyby się to udało, Rosjanie mogliby mieć siły uderzeniowe wyposażone w wozy opancerzone kilkanaście kilometrów od Kijowa. I to na samym początku wojny. Mogłoby być różnie. Ukraińcy brali jednak taki scenariusz pod uwagę i szybko całkowicie wyeliminowali jeden z tzw. game changerów tej wojny.

Pokazuje to kompletną nieudolność w planowaniu i prowadzeniu takich operacji przez Rosjan.

Zatem Putin przystąpił do planu B, czyli uderzenia ze wschodu i północnego-wschodu po to, aby przeciąć Ukrainę wzdłuż linii Dniepru. To również się nie udało. Skoncentrował więc swoje wysiłki na celu, którym jest poszerzenie terytoriów Republik Ługańskiej i Donieckiej do granic administracyjnych, opanowanie Mariupola, całego wybrzeża Morza Azowskiego i ogłoszenie w zdobytym Chersoniu kolejnej republiki. To byłby sukces, który mógłby „sprzedać”.

Natomiast w tej chwili sytuacja jest następująca:

  • w Donbasie toczą się ciężkie walki, Mariupol został zdobyty, ale okupiono to ciężkimi stratami z jednej i z drugiej strony, jednak Ukraińcy w Mariupolu związali znaczne siły rosyjskie, których ci nie mogli przerzucić na inne odcinki;
  • spod Charkowa Rosjanie zostali wyparci punktowymi uderzeniami;
  • mają w rękach Chersoń, który jest ważny, bo to dla Rosjan przyczółek po zachodniej stronie Dniepru, skąd mogliby oni uderzyć i na Zaporoże i na Odessę;
  • trwa obrona manewrowa i kolejna zmiana pozycji obronnych aż do Siewierodoniecka, który broniąc się uporczywie przez trzy tygodnie zadawał olbrzymie straty wojskom Federacji Rosyjskiej.

Obrońcy ukraińscy również ponosili ciężkie straty, jednocześnie zyskując na czasie, tak potrzebnym do sformowania nowych jednostek oraz wyposażenia ich w sprzęt, który sukcesywnie dociera z Zachodu.

Ukraina zdecydowała się na prowadzenie ciężkich walk o terytorium po to, żeby wykrwawić atakujące wojska rosyjskie. Zrobiła to, mając jednocześnie świadomość, że one także ponoszą poważne straty. Jednak w wyniku takiego planu Ukraińcy będą w stanie osłabić atakujących Rosjan, ochronić część terytorium, ale też swoje siły odwodowe, które jak widać są w stanie przejść do kontruderzenia po uzyskaniu odpowiedniej ilości sprzętu (a szczególnie nowoczesnych haubic), systemów rakietowych HIMARS o zasięgu do 70 km. Obecnie widzimy na Ukrainie wojnę artyleryjską. Wojska Federacji Rosyjskiej prowadzą niszczycielski ogień wszystkim co mają. Codziennie wystrzeliwują około 50 tys. pocisków różnego kalibru, do tego dochodzą jeszcze naloty lotnicze, rakietowe oraz irańskimi dronami. Natomiast strona ukraińska może odpowiadać obecnie w ograniczonym zasięgu i przy wyczerpujących się limitach amunicji postsowieckiej.

Dzięki dostawom nowego sprzętu Ukraińcy będą mogli zadawać straty wojskom przeciwnika, likwidować stanowiska dowodzenia, stanowiska wyrzutni rakiet, artylerii, składy amunicji, paliwa i centra logistyczne oraz stanowiska ogniowe artylerii. Tworząc warunki do odparcia ataku i kontruderzenia czołgami oraz transporterami opancerzonymi w celu odzyskania utraconych rejonów swojego państwa. Wydaje się, że Mariupola raczej nie są w stanie odzyskać, a lądowy korytarz wzdłuż Morza Azowskiego może zostać przez Rosjan utrzymany. Na zdobycie Odessy drogą lądową Putin nie ma sił. Ukraińcy utrzymają Charków oraz Zaporoże. Natomiast pytanie, co z Chersoniem. W tej chwili trudno powiedzieć, czy wysiłek ukraińskich sił wyzwoli to miasto.

Raczej nie wydaje się możliwe, aby uwikłali się oni w walkę o samo miasto, natomiast mogą próbować je obejść i być może zaatakować ważną dla Rosjan Nową Kachowkę. Tam bowiem znajduje się tama na Dnieprze, notabene zaminowana przez Rosjan, oraz kanał dostarczający wodę na Krym. Mogą również próbować uderzenia ze wschodniej strony Dniepru, aby w taki sposób blokować siły Rosjan. Natomiast dla Rosji ważnym celem jest, by obwody ługański i doniecki zostały „złapane” do granic administracyjnych. To pozwoli Putinowi na ogłoszenie sukcesu. Do tego utrzymanie blokady morskiej portów ukraińskich, w tym Odessy. Putinowi dałoby to silną pozycję negocjacyjną. Dziś cały świat chce rozmawiać z Rosjanami o odblokowaniu Morza Czarnego, żeby ukraińskie zboże, które leży w silosach ruszyło stamtąd do krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, co częściowo się już udało.

Prezydent Zełenski o tym wie. Wie również, że ponosi ciężkie straty, że ma pewne zdolności, że Zachód go wspiera, lecz konflikt trwa już ponad osiem miesięcy a naród ukraiński krwawi.

Gospodarka jest rujnowana. Wcześniej czy później Rosjanie i Ukraińcy usiądą do negocjacji, zapewne za pośrednictwem ministrów spraw zagranicznych oraz państw trzecich z Putinem lub z jego następcą. Terytorium ukraińskie na pewno będzie elementem takich negocjacji, choć strona ukraińska nie zgadza się na oddanie go za cenę pokoju.

Rosyjski potencjał ofensywny w obwodzie ługańskim i na północy obwodu donieckiego zaczyna się wyczerpywać. Rosjanie prowadzą tę wojnę resztkami tego, czym dysponują, jeżeli chodzi o nowoczesne uzbrojenie i rezerwy.

Jednak Ukraińcy również alarmują, że kończy im się amunicja i potrzebują natychmiastowej pomocy Zachodu. Ukraina przegrywa z Rosją na liniach frontu w wojnie artyleryjskiej i nie będzie w stanie powstrzymać dalszej agresji Rosji bez zachodniej broni szczególnie, gdy zima udrożni podmokłe tereny.

Rosjanie mieli mieć 13 tys. zmodernizowanych, nowoczesnych czołgów – to okazało się fikcją. Ukraińcy zniszczyli ich ponad tysiąc, mnóstwo artylerii, transporterów opancerzonych, śmigłowców i samolotów, a przede wszystkim zadali Rosjanom ciężkie, trudne do odtworzenia (ponad 40 tys.) straty osobowe w postaci zabitych oraz ponad 50 tys. rannych. Skutek jest taki, że Rosjanie wysyłają na front na południu czołgi z 1962 roku, których produkcji zaprzestano w 1975 roku, ale najdotkliwszym problemem będzie uzupełnienie strat osobowych.

Strategia rosyjska poniosła fiasko. Rosjanie przeszli do celów bardziej ograniczonych i stosują taktykę znaną z wojny w Syrii, czyli zrównania z ziemią miast, które stawiają opór, zniszczenie przeciwnika siłą ognia artylerii, nalotów lotniczych i rakiet, zniszczenie infrastruktury, a także sterroryzowanie społeczeństwa.

To jest wojna prowadzona w taki sposób, by do końca wyczerpać potencjał Ukrainy. A że potencjały są nierówne, zarówno gospodarcze, jak i militarne Rosjanie mają nadzieję, że ich przeciwnicy doznają takich strat, iż nie będą w stanie się nadal bronić.

Strategia ukraińska polega z kolei na maksymalnym oporze i wykrwawianiu sił rosyjskich, doprowadzając do stępienia ich działań ofensywnych, by przygotować się do kontrofensywy na całej szerokości frontu. A to zależy od dostaw ciężkiego uzbrojenia z Zachodu i dozbrojenia nowo formowanych i szkolonych obecnie brygad.

Ludzie mają świadomość, że gdy Rosjanie zajmą ich teren, będą wywózki, morderstwa, tortury, skazywanie niepokornych, listy proskrypcyjne, czyli to, co jest w tej chwili uskuteczniane w Donbasie i na terenach okupowanych. Warto podkreślić, jak w tej chwili funkcjonuje państwo ukraińskie. Obecnie jest to armia licząca 700 tys. ludzi – z gwardią narodową, obroną terytorialną, jednostkami innych sił, jak policja i wojska pograniczne, które dysponują własnymi oddziałami szybkiego reagowania.

Wysiłek logistyczny, którego musieli dokonać Ukraińcy na przestrzeni tych kilku miesięcy, był przeogromny. Wyciągano wszystko, co było we własnych zapasach, do tego należy dodać ogromną pomoc Zachodu. Najpierw poszło uzbrojenie postsowieckie, które właśnie teraz zaczęło się kończyć.

Ukraińcy zużyli już postsowiecką amunicję dostarczoną z Zachodu i półroczną produkcję zakładów, które tę amunicję jeszcze produkują. Jest to obecnie wyścig z czasem. Część sprzętu znajduje się już na froncie, część dotrze niebawem, ale to ciągle zbyt mało.

Obecnie Ukraina potrzebuje uzbrojenia dla siedmiu nowych brygad, czyli na ok. 35 tys. wojska, które w tym momencie się szkoli. To 50 helikopterów, 300 czołgów, baterie artylerii, systemy plot, przeciwpancerne i mnóstwo innego sprzętu. W koalicji czterdziestu kilku państw, które pod egidą NATO zebrały się, żeby uzbroić Ukrainę oraz pomóc jej w wojnie, mamy do czynienia z różnymi prędkościami. Jest spora grupa takich, które wcale nie spieszą z dostawami broni. To m.in. Francja, Niemcy, Włochy. Największe wsparcie dociera z państw spoza UE – z Wielkiej Brytanii, USA, a także z Polski. Interesujący przykład stanowi Bułgaria. Kraj ten oświadczył początkowo, że nie będzie dostarczał broni Ukraińcom. Bułgarzy natomiast remontowali broń. Czynili to w taki sposób, że przy okazji przekazali 14 myśliwców SU-24 – samoloty szturmowe. Po cichu, bez gadania, nazywając to pomocą w remontowaniu broni.

Wszyscy wiedzieli, że Czesi dostarczyli 20 niezmodernizowanych czołgów T-72. Okazało się, że dołożyli do tego helikoptery (może coś jeszcze) i dostarczyli haubice. Im mniej się w tej chwili rozmawia na ten temat, tym lepiej. Tego uzbrojenia przychodzi całkiem sporo.
Polska, jak wspomniałem, dostarczyła 236 czołgów T-72 i początkowo nikt o tym nie wiedział – to właśnie było najskuteczniejsze.

Tak samo jest w przypadku zestawów obrony przeciwlotniczej. Sytuacja nie wygląda źle, ale każdego dnia chciałoby się, żeby tego uzbrojenia było jak najwięcej.

Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją. Oto walczy dyktatura o potencjale nieporównywalnie większym niż demokracja i ułomna, ale demokracja. Wszyscy mówią o niej, że to demokracja skorumpowana, a jednak ten Dawid okazał się skuteczniejszy w walce z Goliatem, który miał być sprawny.

Istnieje również jeden z czynników, który w tej wojnie pomaga Ukraińcom – to nieprawdopodobna korupcja w armii rosyjskiej. Cały świat otworzył oczy ze zdumienia, że można doprowadzić do skorumpowania w takim stopniu. A dlaczego miało być inaczej? Armia – jak twierdzi wielu ekspertów – odzwierciedla stan państwa. Jeśli spojrzeć tylko z tego punktu widzenia, stan państwa ukraińskiego nie jest wcale taki zły. Kraj, który miał być niezborny, w miarę szybko włączył procedury działania podczas wojny i przeprowadził mobilizację. Potrafił wchłonąć około 5-6 mln wewnętrznych uchodźców. Dlaczego to było możliwe? Sposób, w jaki Ukraina prowadzi wojnę, to wielka pochwała dla procesu reform, który nastąpił po 2014 r. i trwał do 2019 r. Potem był kontynuowany – raz lepiej, raz gorzej.
System bankowy został zreformowany i oczyszczony przez Waleriję Hontarewą, szefową Narodowego Banku Ukrainy w latach 2014–2017. I teraz także się nie załamał. Mimo że państwo doznało ogromnych strat, system razem z gospodarką i budżetem wciąż funkcjonują.

Wszelkie świadczenia, emerytury, renty i pensje są wypłacane na bieżąco. Oczywiście dzięki ogromnej pomocy Zachodu, ale mimo wszystko te struktury nie zostały anihilowane. Administracja została zresztą przygotowana do działania w warunkach stanu wojennego w 2018 roku, po incydencie w Cieśninie Kerczeńskiej. Sprawnie działa kolej i środki transportu publicznego oraz obrona cywilna i ratownictwo medyczne. Należy z całą mocą podkreślić bohaterstwo i upór społeczeństwa ukraińskiego, jak również wspaniałe, wręcz heroiczne, przywództwo prezydenta Zełenskiego i jego otoczenia. Zręczność i profesjonalizm, z jakimi armia ukraińska prowadzi działania, korzystając z pomocy Zachodu oraz z na bieżąco uzyskiwanych informacji wywiadowczych, to temat na oddzielną analizę.

Po udanej kontrofensywie na północy (Charków) i pogłębieniu tego uderzenia oraz odzyskaniu wielu utraconych terenów, sukcesach na kierunku południowym (Chersoń i prawy brzeg Dniepru) i zadaniu olbrzymich strat Rosjanom. Z jednoczesnymi punktowymi uderzeniami na wrażliwe cele Federacji Rosyjskiej – lotnisko na Krymie, stanowiska dowodzenia, składy logistyczne, Most Kerczenski. Putin i jego generałowie zmienili plan prowadzenia wojny. Te wszystkie zdarzenia spowodowały ogłoszenie częściowej mobilizacji w Federacji – tak nieudolnej, że brak słów, aby to opisać, kolejną zmianę na stanowisku dowodzącego operacją, bezustanne groźby użycia taktycznej broni jądrowej oraz stosowania uderzeń rakietowych, bombowych i dronowych na obiekty cywilne i infrastruktury energetycznej w celu sterroryzowania społeczeństwa ukraińskiego.

Przynosi to niestety straty wśród ludności cywilnej i w infrastrukturze, a z drugiej strony wzmacnia determinację Ukraińców w obronie oraz państw zachodu w udzielaniu jej wszechstronnego wsparcia.
Podsumowując dotychczasowy etap, można stwierdzić, że:

  1. Putin, wywołując agresję na Ukrainę, padł ofiarą własnej propagandy, wierząc, że rząd ukraiński upadnie po kilku dniach, a jego armia jest rzeczywiście nowoczesna i zmodernizowana oraz świetnie dowodzona.
  2. Putin nie docenił woli oporu narodu i armii ukraińskiej.
  3. Putin nie docenił szybkości reakcji świata zachodniego w zakresie udzielania pomocy i wsparcia politycznego oraz nałożonych sankcji.
  4. W trakcie prowadzonej nieudolnie operacji do Putina dotarła świadomość ogromnej korupcji w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, co stanowi jedynie emanację korupcji w całym kraju.
  5. Skutkiem brutalnej i bezwzględnie prowadzonej wojny, która stanowi zagrożenie nie tylko dla Ukrainy, jest wzmocnienie NATO, przyjęcie zapisów w nowej koncepcji strategicznej sojuszu, mówiącej o tym, że Rosja stanowi globalne zagrożenie oraz – co najważniejsze – rozpoczęcie procesu ratyfikacyjnego o przyjęcie Szwecji i Finlandii do NATO.
  6. Brutalne metody prowadzenia wojny wzmacniają determinacje obrońców oraz jednoczą Zachód w ciągłości utrzymywania wszechstronnego wsparcia.
  7. Kolejne 2–3 miesiące okażą się przełomowe dla tej operacji i wiele wskazuje, że będzie to przełom korzystny dla Ukrainy. ♦
Autorzy
Mieczysław Bieniek, gen.